Przepis na udaną rozmowę kwalifikacyjną

Przepis na udaną rozmowę kwalifikacyjną

CV i list motywacyjny złożony, analiza możliwości firmy zrobiona, ambitne pomysły kłębią nam się w głowie i do szczęścia brakuje nam już tylko zaproszenia na rozmowę kwalifikacyjną. Przecież w tym samym momencie, w którym je otrzymamy, będziemy już mieli wszystko, skoro bowiem nikt tak bardzo, jak my nie nadaje się do tej pracy, z pewnością nie będziemy mieli problemów z przekonaniem o tym pracodawcy. Czy jednak rzeczywiście musi tak być, a my jesteśmy skazani na sukces? Pozytywne myślenie to podstawa, warto jednak pomóc naszemu szczęściu i zastanowić się nad tym, jak zwiększyć nasze szanse?

Po pierwsze – baza wiedzy

Teoretycznie, rozmowa kwalifikacyjna jest przede wszystkim polem do tego, abyśmy zaprezentowali nasze własne umiejętności i to my jesteśmy na niej najważniejsi. W praktyce jednak nie oszukujmy się, pracodawca będzie zainteresowany nie tylko tym, co mówimy. Będzie mu również zależało na uzyskaniu pewnych informacji na nasz temat i będzie przekonany, że sami przygotowaliśmy się możliwie jak najlepiej. Najprawdopodobniej nie pozwoli nam więc na zbyt długi monolog i zaproponuje nam rozmowę. I nie powinniśmy być zdziwieni orientując się, że będzie to rozmowa odbywająca się nie na naszych, ale na jego zasadach.

Jak się do niej przygotować? Jeśli nie znamy pracodawcy osobiście, najprawdopodobniej nie uda nam się zdobyć wszystkich informacji na temat przebiegu rozmowy kwalifikacyjnej, jeśli więc chcemy nauczyć się jej „na pamięć”, porzućmy nadzieję. Na szczęście, jej przebieg nie jest wcale trudny do odgadnięcia. Nietrudno też zorientować się, jakie pytania mogą sprawiać największy problem osobom uczestniczącym w pierwszym spotkaniu z pracodawcą.

I tu informacja, która dla przynajmniej części osób stanowi niemałe zaskoczenie, okazuje się bowiem, że to nie pytanie o nasze wady i zalety bywa kluczowe. Bardzo często okazuje się, że kandydaci ukazują swoją bezradność wtedy, gdy pytani są o kwestie związane z profilem firmy, w której szukają zatrudnienia. Można jeszcze zrozumieć, że historia firmy wydaje się części osób dość zagmatwana, okazuje się jednak, że nie brakuje osób pojawiających się na rozmowie kwalifikacyjnej bez wiedzy na temat pełnej nazwy przedsiębiorstwa, w którym szukają zatrudnienia. Mogę Was zapewnić, że nie sprawia to najlepszego wrażenia.

Przygotowanie podstawowych informacji na temat potencjalnego pracodawcy zajmie nam maksymalnie dwadzieścia minut zwłaszcza, że dziś nie trzeba udawać się w tym celu do biblioteki, a wszystkie dane czekają na nas w sieci. Wysiłek jest niewielki, a efekt – bardziej niż satysfakcjonujący.

Po drugie – bycie sobą

Rada dotycząca „bycia sobą” w czasie pierwszego spotkania z pracodawcą to chyba najbardziej ponury slogan, jaki można sobie wyobrazić. A jednak wcale nie powinna być zaliczana do tych, które powinniśmy sobie darować. Rozmowy z pracodawcą mają różny przebieg i różny czas trwania, ale osoba, której zależy na znalezieniu naprawdę wartościowych pracowników, szybko dostrzeże próby kreowania się. Istnieje coraz więcej poradników mówiących o tym, jak przechytrzyć przyszłego pracodawcę na pierwszym spotkaniu z nim i nie oszukujmy się, osoby uczestniczące w procesie rekrutacji zapoznają się z nimi tak samo chętnie, jak chętnie robią to kandydaci na pracowników.

Nie oznacza to, oczywiście, że wspomniane poradniki powinny zostać jak najszybciej porzucone i uznane za pozycje mało wartościowe, podejście takie jest bowiem co najmniej niezrozumiałe. Zawsze warto jednak pamiętać o tym, że pełnią one przede wszystkim funkcję wspierającą. Są swego rodzaju sugestiami. Można z nich czerpać garściami, nie można jednak zapominać o tym, że to w umyśle kandydata spoczywa klucz do końcowego sukcesu.

Dodaj komentarz