Realia początków w zawodzie programisty

Realia początków w zawodzie programisty

Na forach dyskusyjnych skupiających środowiska programistyczne, czy około informatyczne, co jakiś czas pada pytanie „Czy programiście potrzebne są studia?” Oczywiście wątki te wywołują burzliwą dyskusję, w której dyskutanci dzielą się na dwa obozy – zeby ostatecznie nie wykreować żadnego rozwiązania dla postawionego pytania. I tak kilka razy w roku, i w koło Macieju to samo… A jak to jest na prawdę? Czy warto poświęcać 3 albo 5 lat na studia? A może od razu iść do pracy?

Nie jesteś Billem Gates’em

Sztandarowym wręcz argumentem zwolenników odpuszczania sobie studiów, są życiowe przykłady Steva Jobsa, Billa Gates’a czy ostatnio Marca Zuckerberga – oni wszyscy zaczęli swoje biznesy, a tym samym zarabianie nie małych pieniędzy, porzucając swoje uczelnie. Ot, po prostu uznali, że studia nie są im do tego potrzebne. Stąd juz tylko krok do wniosku: rzuć szkołę i podążaj za marzeniami, a zostaniesz miliarderem!

Szczerze życzę wszystkim Czytelnikom tego bloga, aby doszli do wielkiego majątku, osiągnęli ogromny sukces i byli kojarzeni z wielkim ekonomicznym sukcesem, ale… Nie odradzam odrzucania ścieżki edukacyjnej! Przykłady Gatesa, Jobsa, Zuckerberga są inspirujące, podobnie zresztą jak innych miliarderów, którzy porzucili szkoły – albo zostali z nich wyrzuceni. Ellison, Michael Dell, Ted Turner – żaden nie skończył szkoły. Każdy ma za to wszystko to, czego zapragnie – samochody, domy, prywatne samoloty – żaden natomiast nie może chwalić się ramką z dyplomem uczelni, wiszącym nad fotelem prezesa (nie sądzę, zeby to im tak bardzo przeszkadzało – chcieć to móc, a pieniadze wiele ułatwiają).

Studia też zapewnią przyszłość

Osobiście jestem zdania, że studia nie tylko nie przeszkadzają w robienu „kariery i pieniędzy”, ale też w dużej mierze przyczyniają się do odniesienia sukcesu. Żeby nie być gołosłownym, przytoczmy przykłady milarderów, którzy nie tylko szkoły ukończyli, ale i ich biznesy oparły się w dużej mierze na wiedzy i umiejętnościach zdobytych podczas studiów. Myślę, że najbardziej znanym przykładem są tutaj panowie Larry Page i Sergey Brin – doktoranci Standford University – twórcy wyszukiwarki internetowej, bez której dzisiejszy internet z całą pewnością wyglądałby inaczej – google.com. Ich partnerem w zarządzie Wielkiego G jest Eric Schmidt – doktorat z informatyki. Podobnie Gordon Moore i Andy Grove – założyciele firmy Intel (procesory) – też mają doktoraty z informatyki. Na liście najbogatszych ludzi swiata znajdziemy dziesiątki absolwentów najbardziej prestiżowych uczelni – Harvardu, Standford, Yale, a firmy takie jak VMWare czy Sun Microsystems (teraz Oracle) – powstały w „uniwersyteckich garażach” (laboratoriach).

Bez wahania zaryzykowałem bym stwierdzenie, że bardziej pewnym sposobem osiągnięcia pieniędzy i chwały niż rezygnacja ze szkoły, jest ukończenie dobrych studiów, połączone z ciężką pracą wieczorami – to co dają studia, to tylko pokazanie świata, poszerzenie horyzontów – swoją wartość musisz wykuwać pisząc kod, pracując, czytając i analizując pracę innych. Dzięki temu,przychodząc do swojej pierwszej, drugiej czy trzeciej pracy – jestes dla firmy skarbem, kimś, kto stanowi wartość dodaną do zespołu. Jednocześnie jesteś świetnym rzemieślnikiem – dzięki godzinom ćwiczenia po nocach, z drugiej – masz szerokie spojrzenie na temat, potrafisz dostrzec analogie do znanych ci z wykładów schematów, algorytmów. W razie czego – odpalasz google scholar, znajdujesz white papper i potrafisz go przeczytac, zrozumieć i zaimplementować. Bez studiów… Bez studiów nawet nie będziesz wiedział czego i gdzie szukać!

Dodaj komentarz