Trwająca już ponad rok pandemia koronawirusa w dalszym ciągu wiąże się z całą masą niewiadomych. Każda kolejna fala przynosi szereg nowych zasad ogłaszanych przez rząd, wchodzących w życie praktycznie z dnia na dzień, na które biznes reaguje w sposób nieprzewidywalny. Nie inaczej było z ogłoszonym w marcu 2021 roku ponownym zamknięciem salonów fryzjerskich. Zanim przeczytasz, co stało się z aplikacjami do umawiania wizyt i czy faktycznie wszystkie salony pozostają zamknięte, przejdźmy do analizy trendów, opublikowanych przez jeden z większych banków w Polsce.
Skąd czerpiemy statystyki?
Wszelkiego rodzaju aplikacje nie udostępniają danych dotyczących liczby umówionych wizyt zbyt chętnie. Całe szczęście, z pomocą przychodzą grafiki, które na swoim Twitterze udostępnił bank PKO (@PKO_reaserch). Zestawienie transakcji bezgotówkowych za okres styczeń 2020-marzec 2021, kwalifikowanych jako płatności za usługi fryzjerskie, jest idealnym źródłem do analizy sytuacji, w jakiej znalazły się salony. Co możemy wyczytać z wklejonej grafiki?
Kiedy chodziliśmy do fryzjera?
Okresem indeksowym, do którego porównywane są wartości z kolejnych miesięcy, jest styczeń 2020, kiedy to pandemia jeszcze nie była obecna w umysłach Polaków. W następnych miesiącach, to właśnie rozwijająca się na świecie zaraza dyktowała możliwość skorzystania z usług fryzjerskich. Od stycznia do marca 2020, liczba płatności dokonanych w salonach rosła, co jest zwykłym zjawiskiem w tym okresie, a po 20 marca spadła niemal do zera. Wynikało to w dużej mierze z zamknięcia salonów, a stan ten utrzymał się aż do czerwca 2020. Kiedy ponownie otwarto fryzjerów, Polacy tłumnie ruszyli zadbać o swoje fryzury. Po tygodniu ilość transakcji się unormowała, na poziomie około 150% wartości referencyjnej (150% w stosunku do stycznia 2020).
Przywitaj nowy rok w pięknej fryzurze
Kolejny boom na usługi tego typu przyszedł w momencie, który nikogo nie dziwi – tuż przed sylwestrem. Wprowadzone obostrzenia, godzina policyjna i de facto zakaz poruszania się, nie zmniejszyły tego trendu i klienci mieli duży problem ze znalezieniem wolnego terminu. W następnym miesiącu ponownie możemy zauważyć znaczny spadek. Jeśli masz już idealną fryzurę, to raczej nie pójdziesz na kolejną wizytę w następnym miesiącu, prawda? W każdym razie mało kto tak uczyni. Co nastąpiło później?
Zjawisko wyjątkowe, którego nie spodziewali się nawet… twórcy aplikacji!
Następne miesiące nie były wyjątkowe, aż do… zapowiedzi kolejnego zamknięcia salonów! Z końcem marca 2021 roku, na jednej z konferencji, Premier zapowiedział ponowny zakaz odwiedzin fryzjera. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Po niespełna 5 minutach, aplikacje dosłownie nie dały rady, a serwery nie wytrzymały. Wszystkie terminy zniknęły w przeciągu około dwóch minut od ogłoszenia obostrzeń, a wciąż logujący się użytkownicy przeciążyli serwisy. Także i na grafice opublikowanej przez PKO, okres ten prezentuje się największą popularnością salonów w całym badanym okresie (ponad 300% wartości referencyjnej).
W obecnych czasach, gdy konferencje prasowe tak mocno wpływają na biznes, możemy obserwować zjawiska, których nie spodziewaliby się nawet badacze. Mimo, że duża część salonów fryzjerskich wciąż oferuje swoje usługi zaufanym klientom, odruchem społecznym, z którym nie były w stanie wygrać nawet aplikacje do umawiania wizyt, było zarezerwowanie pierwszych wolnych terminów. Kto wie, jakie jeszcze niespodzianki biznesowe czekają nas w pandemicznej rzeczywistości?